Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/279

Ta strona została uwierzytelniona.

korzystać. No, Bóg z nią, z tą całą filozofią. Niech mi pan opowie co wesołego. Opowiedz pan co o malarzach. Jacy oni są? Czy zabawni?
Wszedł doktór. Zacząłem opowiadać o malarzach, ale nieprzyzwyczajony do prowadzenia rozmowy, mieszałem się co chwila, mówiłem, jak etnograf, poważnie i nudnie. Doktór przytoczył również kilka anegdot z życia rzemieślników. Przechylał się to w jedną, to w drugą stronę, płakał, padał na kolana i nawet udając pijanego, położył się na podłodze. Była to doskonała aktorska gra i Marya Wiktorówna, patrząc na niego, śmiała się do łez prawie. Potem zasiadł do fortepianiu i zaczął śpiewać swym miłym, wysokim tenorem, a Marya Wiktorówna stała przy nim, wybierała co on miał śpiewać i poprawiała go, gdy fałszował.
— Słyszałem, że pani też śpiewa — zapytałem.
— Też! — krzyknął doktór. — Przecież pani jest doskonałą śpiewaczką, artystką, a pan mówisz — też! A toś się pan wyrwał!
— Kiedyś zajmowałam się tem poważnie — odpowiedziała na moje pytanie — ale teraz i to zarzuciłam.
Siedząc na nizkiej kanapce opowiadała nam o swojem życiu w Petersburgu, mówiła o znanych śpiewakach, naśladowała ich głosy i sposób śpiewania; rysowała w albumie portret doktora, potem mój portret, rysunek był zły, ale obaj wyszliśmy podobni. Śmiała się, figlowała, swawoliła, ale z tem wszystkiem bardziej jej było do twarzy, niż z rozmowami o niesprawiedliwem bogactwie; zdaje mi się, że ona nie traktowała poważnie tej kwestyi, a tylko poruszyła ją, jakby przedrzeźniając kogoś. Była to znakomita artystka komiczna. Porównywałem ją w myśli z naszemi paniami, i nawet piękna, ślicznie zbudowana Aniuta Błagowo nie wytrzymywała porównania; różnica była tak wielka, jak pomiędzy ładną, hodowaną w cieplarni różą i dzikim głogiem.