Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/312

Ta strona została uwierzytelniona.

z Kuryłówki, lecz z Zalegoszcza, a tutaj sprowadziła mnie rodzina mojej drugiej żony. Ojciec nie chciał pomiędzy nas pięciu braci dzielić gruntu, więc ja, pokłoniłem mu się i do obcej wsi odszedłem. Pierwsza moja żona bardzo młodo umarła.
— Z czego?
— Z głupoty. Płacze, nieraz, płacze i płacze bez przerwy, aż w końcu suchot dostała. Ciągle jakieś tam trawy piła, żeby być piękną i widocznie jej to zaszkodziło. A druga moja żona, kuryłowska, cóż ona jest? Prosta chłopka i nic więcej. Kiedy nas swatali, pomyślałem sobie: młoda, biała, czysto mieszka. Jej matka też porządna, pije kawę, a co najważniejsze, obie są czyste. Więc ożeniłem się: na drugi dzień siadamy do obiadu, proszę teściową, aby mi podała łyżkę, patrzę, a ona ją palcami wyciera. Masz tobie, myślę, taki to u was porządek. Przemieszkałem z niemi przez rok i odszedłem. Może ja powinienem z miejską dziewczyną się ożenić — mówił dalej po chwili milczenia. — Mówią, że żona jest pomocnicą męża. Na co mnie pomocnica, ja sobie sam dam radę, a ty lepiej porozmawiaj ze mną, ale nie to, żeby było ciągle tie-tie-tie, a rozsądnie, z uczuciem. Cóż to za życie bez dobrej rozmowy!
Stepan umilkł i dało się słyszeć jego nudne i monotonne »u-lu-lu-lu«. Widocznie, zobaczył mnie zdaleka.
Masza często bywała w młynie, lubiła widać towarzystwo Stepana; on z takiem przekonaniem wymyślał na chłopów, to jej się w nim podobało. Kiedy wracała z młyna, wołał za nią za każdym razem głupi chłopak, pilnujący ogrodu:
— Dziewko Pałaszka! Jak się masz, dziewko Pałaszka!
I naśladując psa, krzyczał: Z haw! Haw!
A ona zatrzymywała się i przypatrywała mu się uważnie, jak gdyby w szczekaniu tego chłopca znajdo-