Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/333

Ta strona została uwierzytelniona.

— Żyję, jestem zdrowa. Rozrzucam pieniądze, robię dużo głupstw i co chwila dziękuję Bogu, że kobieta tak głupia, jak ja, niema dzieci. Śpiewam, mam wielkie powodzenie, ale to już nie jest dla mnie rozrywką, nie, to mój port zbawienia, to cela, w której szukam spokoju; król Dawid miał w pałacu koło z napisem: »wszystko przemija«. Kiedy człowiek smutny, słowa te rozweselają go, kiedy wesół, zasmucają go. Ja też zrobiłam sobie taki pierścień z europejskiemi literami i talizman ten strzeże mnie od namiętnych porywów. Wszystko przemija, przejdzie więc i życie, a zatem niczego nie potrzeba. Lub też potrzeba tylko uczucia swobody, gdyż człowiek wolny niczego, niczego, niczego nie pragnie. Zerwij nić wiążącą nas. Ściskam cię mocno wraz z siostrą. Przebacz twej Maszy i zapomnij o niej.
Siostra leżała w jednym pokoju, Riedka, który znów był chory, a teraz powracał do zdrowia — w drugim. W chwili, kiedy dostałem ów list, siostra przeszła cicho do pokoju malarza, usiadła przy nim i zaczęła głośno czytać. Czytywała mu codziennie Ostrowskiego, lub Gogola, a on słuchał, wpatrzony w jeden punkt, w milczeniu kiwając głową i od czasu do czasu mruczał coś pod nosem:
— Wszystko to być może! Wszystko być może!
Jeśli w sztuce przedstawiano coś brzydkiego, niemoralnego, wtedy mówił, jakby ze złością, uderzając palcem w książkę:
— Oto jest kłamstwo ohydne! Oto co ono zrobić może kłamstwo to wstrętne!
Sztuki teatralne pociągały go tak treścią, jak nauką moralną i złożoną, sztuczną budową; dziwił się »jemu«, nie wymawiając nigdy jego nazwiska:
— Jak »on« to zręcznie doprowadził do celu.
Tym razem siostra przeczytała cicho jedną tylko stronę; dłużej już czytać nie mogła, zabrakło jej głosu.