koniec, i pomyślał, że Jan Dymitrycz, Michał Aweryanin i miliony innych ludzi wierzy w nieśmiertelność. Otóż i jest. Ale nie pragnął nieśmiertelności, chwilkę tylko o tem myślał. Stado jeleni niezwykle pięknych i zgrabnych, o których czytał przed paru dniami, pomknęło przed nim; baba wyciągnęła do niego rękę z rekomendowanym listem... Michał Aweryanin odezwał się. Potem wszystko znikło zupełnie i Adrzej Efimycz zasnął na wieki.
Przyszli chłopi, wzięli go za ręce i za nogi i wynieśli do trupiarni, tam leżał na stole z otwartemi oczami, oświetlony blaskiem księżyca. Rano przyszedł Sergiusz, pomodlił się nabożnie przed krzyżem i zamknął byłemu naczelnikowi oczy.
Nazajutrz pochowali Andrzeja Efimycza. Na pogrzebie byli tylko Michał Aweryanin i Darjuszka.