Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/96

Ta strona została uwierzytelniona.

jest w wypadki, jednostajne, a jednak niespokojne? Trzeba ustawicznie o coś drżeć, czegoś się obawiać, gniewać się, lub czuć się winną i w końcu nerwy psują się do tego stopnia, że nieraz strasznie jest wyjrzeć z pod kołdry.
Po upływie pół godziny znów rozległ się donośny głos dzwonka i to równie gwałtowny. Widocznie służba spała i nie słyszała. Julia Siergiejewna zapaliła świecę i drżąc, zła na służbę, zaczęła się ubierać, a gdy ubrana wyszła na korytarz, usłyszała, że na dole pokojówka już dzwi zamyka.
— Myślałam że to pan, a to od chorego przyjechali — rzekła.
Julia Siergiejewna wróciła do siebie. Wyjęła z komody talję kart i powiedziała sobie, że jeśli dobrze stasuje karty, przełoży je i od spodu będzie czerwony kolor, to będzie znaczyło tak, trzeba przyjąć oświadczenie Łaptiewa, a jeśli zaś czarny, to — nie. Wyszła dziesiątka pik.
To ją uspokoiło, usnęła, ale nazajutrz rano znów nie było ani tak, ani nie i myślała ciągle o tem, że jeśli chce, może zmienić swe życie. Myśli te zmęczyły ją, osłabła, czuła się niezdrową, ale około dwunastej ubrała się i poszła odwiedzić Ninę Teodorównę. Chciała zobaczyć Łaptiewa: może jej się teraz lepiej będzie podobał, może się dotychczas myliła...
Trudno jej było iść pod wiatr, ledwo szła, trzymając obiema rękami kapelusz i nic nie widziała do koła.



IV.[1]


Wchodząc do pokoju siostry i spotykając niespodzianie Julię Siergiejewnę, Łaptiew powtórnie doznał poniżającego uczucia człowieka, który się uznaje za winnego. Wywnioskował, że jeśli ona może tak swobodnie bywać u jego siostry i spotykać się z nim, to znaczy, że go nawet nie raczy zauważyć, albo że go uważa za zupełne zero. Ale w chwili pożegnania, gdy Julia Sier-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Rozdział IV wydzielony z rozdziału III według rosyjskiego wydania.