Lebas krótko potem przedsięwziął podróż na wschód i wsławił się dziełem, wydanem wspólnie z Waddingtonem p. t.: Voyage archéologique en Asie Mineure, którem rozszerzył znacznie znajomość inskrypcyi greckich. Za jego pośrednictwem otrzymał pozwolenie uczęszczania na posiedzenia académie des inscriptions i korzystania z biblioteki Mazarina. Jak się zdaje, zajął się Lebas szczerze młodym polskim uczonym i obiecał mu dostarczyć sposobność przyjrzenia się szkolnictwu francuskiemu. Marceli Motty zamyślał bowiem wypracować dla pruskiego ministeryum oświaty referat o tym przedmiocie. Jednakże, podczas gdy dzisiaj świeckie kolegia francuskie (ale nie duchowne) dla każdego cudzoziemca stoją otworem, wówczas pomimo usilnych starań, nie mógł sobie do nich wyrobić przystępu.
Za to z Łaski Lebasa miał sposobność uczestniczenia w uroczystości rozdawania nagród uczniom gimnazyalnym (grand concours des collèges). Uroczystość ta dała mu wiele do myślenia. U narodu francuskiego, wraźliwego na wszystko, co pobudza miłość własną, ambicya stałą się ważnym motywem pilności w szkołach. Co rok władza premiuje najlepsze postępy uczniów. Chociaż Marceli Motty rozporządzał wówczas bardzo krótkiem doświadczeniem dydaktycznem, trafnie ocenił problematyczną wartość tego zarządzenia. Ambicya, o ile się opiera na etycznéj idei doskonałości, jest bezwątpienia dobrym motywem w wychowaniu. Ale cóż się dzieje w szkołach francuskich? Ponieważ zaszczyt z powodu otrzymania medalu nie tylko spada na poszczególnego ucznia, ale zarazem na liceum, na zakład naukowy, na nauczyciela, nauka mimowoli przechodzi w dresurę pojedyńczych indywiduów ze szkodą ogółu. Przytacza przykład, że, jeżeli się okaże, iż uczeń robi dobre tłomaczenia łacińskie, kolegium albo pensyonat ćwiczy go tylko w tłomaczeniu, zaniedbując resztę nauki i resztę uczniów. Tak więc uczeń uczy się tylko dla konkursu, a nie dla życia. Dla pensyonatów medale są poleceniem, na które się całemi tygodniami powołują w anonsach dziennikarskich. Z tego względu emulacyą w szkołach francuskich uważa za wprost szkodliwą,
Strona:Antoni Danysz - Ś.p. Marceli Motty.pdf/31
Ta strona została przepisana.