szy do Francyi, dokończył studyów prawniczych w Marsylii i Paryżu i objął urząd w prefekturze policyi. Czas wolny od urzędowania poświęcał studyom historycznym. Marceli Motty nazywa go zacnym, rozsądnym, w historyi i prawie polskim biegłym i jako takiego polecił Poplińskiemu do „Orędownika“. Szymański ożenił się późniéj z Irlandką i przed kilku laty odwiedził swego paryskiego przyjaciela w Poznaniu, jadąc do Galicyi, gdzie zamyślał przepędzić ostatnie lata swego życia. Przez Szymańskiego został wprowadzony do domu z Tańskich Hoffmanowéj. Znał ją zapewne już poprzednio z opowiadania, ponieważ, uchodząc w roku 1831 z Warszawy, bawiła dłuższy czas w Księstwie i myślała nawet o założeniu pensyi żeńskiéj w Poznaniu. „Pani Hoffmann au phisique jest mała, garbata osóbka, która dawniéj mogła być nawet ładna, teraz zaś jest jeszcze niewymownie zajmująca i łagodna; w rozmowie z nią i w jéj towarzystwie okazuje się od razu taż sama przyjemność i łagodność, taż sama szczerość i otwartość czystego serca, która znamionuje jéj pisma. Jest to w istocie wzór dobréj Polki, cała piękna strona kobiecości bez jéj słabości i przywar. Każdy, kto tę osobę, choć raz tylko zobaczy, choć się z nią choć w krótką wda rozmowę, musi ją zaraz polubić i uszanować, bo wszystkie zalety patrzą jéj niejako z ócz, tętnią w każdem jéj słowie.“ Marceli polubił dom Hoffmannów, w którym się zbierało co czwartek dobrane towarzystwo.
Słowackiego poznał w restauracyi klubu polskiego za pośrednictwem Teodora Morawskiego i po sześciu latach odnowił z nim znajomość w Poznaniu. Bywał także u dr. Raciborskiego, cieszącego się w Paryżu dość znaczną praktykę lekarską, u paleografa Jastrzębskiego, kapitana Tańskiego, współredaktora „Journal des Débats“, u autora Wernyhory Michała Czajkowskiego, Ordęgi i wielu innych. Nieraz pośredniczył między literatami paryskimi a Poplińskim jako redaktorem „Orędownika“.
Raczéj przypadkiem niż umyślnie zajął Marceli Motty nieprzyjazne stanowisko względem towianizmu, a tem samem i Mickiewicza. Rok 1842, w którym przybył do Paryża, był chwilą największego rozkwitu mes-
Strona:Antoni Danysz - Ś.p. Marceli Motty.pdf/37
Ta strona została przepisana.