szczyków. Pisząc w kilka dni potem list do Macieja Mielżyńskiego (nie do rodziców, jak czytamy w Przechadzkach po mieście, tom III), zdał sprawę z wrażenia, jakie na nim zrobił Towiański. Powtórzymy tu jego charakterystykę Towiańskiego jako ważny dokument współczesnego i naocznego świadka.
„Pytasz się mnie o Towiańskiego? Jestże to jeden z tych mężów, których Opatrzność zsyła narodowi w wielkich epokach miłosierdzia swego? Nie wiem. Jestli on narzędziem urojonéj myśli, która go całkiem opanowała? To mi się zdaje do prawdy najpodobniejsze. Bądź jak chcesz, to pewna, iż Towiański dopiero przed kilku miesiącami zaczął nauczać, a pełno już w Paryżu wieści jak najrozmaitszych i powiastek o nim i jego adeptach. Każdy sądzi i mówi o nim podług stronnictwa, do którego należy: ja Ci bezstronnie w kilku słowach wyłuszczę jego zasadę, widziałem go bowiem raz i słyszałem, znam się z kilku uczniami jego, a stojąc na zewnątrz wszystkich partyi tutejszych, nie będąc człowiekiem exaltacyi, patrzę się z zimną rozwagą na wszystko. Towiański jest w rzeczy saméj zjawiskiem nadzwyczajnem, wywiera wpływ magiczny na tych, co go otaczają. Jakoby miał być posłannikiem rosyjskim, jest to powiastka, jakich dużo natworzono w emigracyi. Thiers sam, który go widział, powiedział o nim: „Certainement ce n'est pas un agent russe; c'est un homme très distingué, il a fait une grande impression sur moi, mais je crois, que c'est tout simplement du patriotisme maladif“. Lecz Thiers nie mógł go, zdaje się, zupełnie trafnie osądzić, nie znając ducha narodu, jego moralnego usposobienia i stosunków różnorodnych, w których się znajduje“.
„Osoba Towiańskiego jest poważna i miła, mówi szybko i płynnie i z niezmienionym zapałem, przechodzącym częstokroć wszelką miarę i wszelką granicę. Pociągnął swemi słowy i swoją nauką wielką liczbę ludzi znakomitych najróżniejszych stronnictw, wyznań i opinii, osobliwie ludzi uczuciowych; zasadą bowiem jego w postępowaniu na zewnątrz jest działać na uczucie, nie na rozum i rozbudzać egzaltacyą. Wszystkich, którzy się koło niego skupili, tak silnie umiał
Strona:Antoni Danysz - Ś.p. Marceli Motty.pdf/40
Ta strona została przepisana.