dzeniem, dokonał przekładu reszty dziesięciu komedyi. Rękopis dostał się do rąk prezesa Towarzystwa Przyjaciół Nauk, hr. Cieszkowskiego. Cieszkowski miał pewne wątpliwości, czy publikowanie tego przekładu bez zmiany tekstu lub wypuszczenia niektórych miejsc jest możliwe. Komedye bowiem Arystofanesa, jak wiadomo, nie ze wszystkiem zgadzają się z naszemi pojęciami o przyzwoitości i moralności. Co prawda, wątpliwości te nie były poważnéj natury, boć przecież moralność narodu niemieckiego nie ucierpiała bynajmniéj przez publikowanie przekładu Donnera albo Droysena. Na zmiany i przeróbki Marceli Motty także żadną miarą nie mógł się zgodzić, bo Arystofanes oczyszczony przestaje być Arystofanesem. Pertraktacye o wydanie polskiego Arystofanesa ciągnęły się przez lat kilka, aż się wreszcie pokazało, że rękopis zaginął. Strata, która przez to dla literatury naszéj powstała, jest bardzo znaczna, bo przy coraz więcéj zamierającym interesie dla literatury starożytnéj, zapewne nie tak prędko doczekamy się przekładu całego Arystofanesa. Przekład pojedyńczych komedyi, jak np. Szujskiego, albo wybranych scen, jak np. Konarskiego, nie zastąpi nam téj straty.
Kiedy przed czterema laty dawano w teatrze krakowskim francuską przeróbkę Arystofanesowej Lyzistraty, zastosowaną przez Koźmiana do stosunków galicyjskich, z prologiem jednego z profesorów filologii uniwersytetu Jagiellońskiego, Marceli Motty zasiadł do powtórnego przekładu z oryginału Lyzistraty. Przekład ten jest dotąd w rękopisie. Piszący zdał z niego sprawę na posiedzeniu Towarzystwa filologicznego we Lwowie i odczytał niektóre ustępy. Jest on stosunkowo daleko słabszy, aniżeli wydany przed trzydziestu laty przekład Chmur. Siedemdziesięciopięcioletniemu tłomaczowi zabrakło przy Lyzistracie téj werwy i siły, jaką okazał przy Chmurach.
Wśród pracy zawodowéj i zajęć literackich minął wiek siły męskiéj, a rozpoczęła się epoka starości. Czując, że nie może sprostać wielorakim obowiązkom, postanowił Marceli Motty wycofać się z zatrudnień swego urzędu. W r. 1887 złożył stanowisko profesora w realnem
Strona:Antoni Danysz - Ś.p. Marceli Motty.pdf/61
Ta strona została przepisana.