Tu otrzymaliśmy wiadomość, że w niektórych miastach rosyjskich strajkowi towarzyszyły barykady i bitwy uliczne robotników i młodzieży akademickiej z policją i wojskiem.
Zapanowała nagle jakaś złowroga cisza. Wyczuwało się wszędzie nadstawione uszy starego, zgniłego rządu i baczne oczy jego szpiegów i katów. Jednak przeciw tej ciszy policja, żandarmi i car nic zrobić nie mogli, gdyż była nieuchwytna i rozstrzelać jej nie mogły kulomioty carskich zbirów.
Car musiał kapitulować. Uczynił to pod wpływem ministra finansów, S. J. Wittego.
l listopada (17 października st. stylu) zjawił się manifest, nadający parlamentarną formę rządu. Jednak w ustawie parlamentu (dumy) były poważne usterki, dowodzące zamiarów cara i rządu, dążących do zmniejszenia znaczenia, wpływu i autorytetu tej nowej i tak koniecznej instytucji.
Manifest nikogo nie zadowolił. Reakcjoniści byli doprowadzeni do wściekłości kapitulacją rządu, rewolucjoniści niezadowoleni i rozgoryczeni, że manifest nie dał amnestji więźniom politycznym i że nie było rozwiązania palącej sprawy posiadłości ziemskiej, tak ważnej dla 90% ludności Rosji, składającej się z wieśniaków-rolników.
To niezadowolenie wyrażało się w dwojaki sposób.
Warstwy reakcyjne zaczęły się organizować, czyniły to jednocześnie partje rewolucyjne. Starcie się tych sił było nieuniknione.
Będąc na początku tego roku w Petersburgu, byłem świadkiem zjawienia się pierwszych zarodków tych organizacyj, które już — w przeczuciu przyszłych wystąpień czynnych — zaczęły się tworzyć.
Siły reakcyjne skupiać się poczęły w tak zwanych