wiadomo, wierne carowi wojska strzelały do tłumu, nie szczędząc nabojów.
Tegoż wieczora na ulicach Petersburga zbudowano barykady. Odgłosy rzadkich i nieregularnych strzałów rewolucjonistów przez całą noc i dwa następne dni przerywały grzmiące salwy wojsk gwardji. Zastrajkowały wszystkie fabryki, tramwaje, koleje, poczta, a nawet niektóre urzędy państwowe.
Echo mordu, dokonanego przez gwardję cara na uczestnikach spokojnego pochodu, pomknęło przez niezmierzone obszary Rosji, docierając do Polski, Pamiru i Oceanu Spokojnego. Oburzeniu i rozpaczy inteligentniejszych warstw ludności nie było granic. Wieśniacy jednak pozostawali obojętni. Natomiast bardzo czynnie wystąpiły przeciwko rewolucyjnym kołom wyrzutki społeczeństwa po miastach rosyjskich, dostawszy od policji pieniądze i polecenie wyniszczenia: „hydry rewolucji“.
Wkrótce zaczęto zabijać po miastach i miasteczkach inteligentów i nie-Rosjan. Wyrzutki społeczeństwa, które przeszły „szkołę“ w rosyjskich więzieniach kryminalnych, bezkarnie, za pieniądze policji i partji monarchistycznej, zabijały ludzi niebezpiecznych dla rządu „białego“ cara, Mikołaja II, tak samo, jak później ciż sami zbrodniarze zabijali wrogów rządu „czerwonych“ carów — Lenina i Trockiego, rabowali dobytek mieszkańców, niszczyli całe dzielnice miast, zaludnione przez Polaków, Tatarów, Ormian i Żydów. Był to pamiętny okres „pogromów“, czyli oddania zawodowym zbrodniarzom, niedawno wypuszczonym z więzień, na pastwę i łup nieraz całych miast za milczącą zgodą władz miejscowych i rządu petersburskiego. Żądania konstytucji i sądu nad zbrodniarzami, stojącymi na czele rządu, wzmagały się jednak i szerzyły.
Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Od szczytu do otchłani.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.