nym. Trzeba było rzucić w wir walki politycznej siłę realną, której nie mogłyby zwalczyć wierne carowi wojska. Taką siłą była masa wieśniacza. Hasło, rzucone w stumiljonowe mrowie dzikich, głodnych i zrozpaczonych chłopów, było jakoby palącą się pochodnią, ciśniętą do stogu siana. Pożar odrazu ogarnął cały kraj. Była to wojna wieśniacza. Chłopi rzucili się do rabowania właścicieli większych posiadłości ziemskich. Plondrowano dwory, zabierano zapasy zboża i mąki, konfiskowano bydło, zagarniano ziemię bezprawnie na korzyść okolicznych wieśniaków. Zbrodnicze, niszczycielskie instynkty Rosjanina przejawiły się tu w całej pełni.
Widziałem później rezultaty tej chłopskiej rewolucji w gubernji petersburskiej, gdzie wieśniacy napadli na majątek ziemski Manujłowo, należący do S. M. Pawłowicza. Piękny, historyczny pałac, w którym były pamiątki po, mieszkającym tu niegdyś, największym z historyków rosyjskich — Karamzinie, splondrowano doszczętu — meble porąbano, obrazy pocięto, zwierciadła pobito, a z książek ułożono stos przed domem i zapalono. Rasowym koniom odrąbano nogi do kolan, psy myśliwskie powieszono, krowy i barany porżnięto na mięso.
Takie sceny w końcu 1905 r. odegrały się w 49 gubernjach Rosji europejskiej, szczególnie zaś tragicznie w kraju nadbałtyckim, gdzie chłopi-Łotysze wycinali w pień swoich panów, baronów niemieckich[1].
Rzeka krwi i zniszczenie brały swój początek w zbrodniczej psychologji Rosjan, niezależnie od tego, czy należeli do postępowych i rewolucyjnych organizacyj, wrogich caryzmowi, czy do reakcyjnego „Związku narodu rosyjskiego“, broniącego tegoż caryzmu.
- ↑ Patrz art. W. A. Posse’go, dod. do książki Ch. Seignobos’a „Polityczna historja współczesnej Europy“, Petersburg 1907 r. str. 521.