Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Od szczytu do otchłani.djvu/146

Ta strona została uwierzytelniona.

iż „piątka“ nie bierze na siebie odpowiedzialności, w razie jeżeli padnie on ofiarą zamachu terorystycznego. Nie był to bynajmniej wymysł, gdyż niedawny członek komitetu, Własienko utworzył oddział śmiałych ludzi, którzy tylko czekali chwili, aby wystrzelać reakcyjnych generałów: Iwanowa, Nadarowa i Batjanowa, oraz wszystkich wykrytych potrochu agentów policji politycznej z pułkownikiem żandarmów, Fiedorenką, na czele. W wykryciu tych ludzi dopomagali kierownicy policji miejscowej, pułk. Zaremba, rotmistrz von Ziegler i kapitan Arszaułow we Władywostoku. Tymczasem trzymaliśmy rękę na pulsie tej grupy i wstrzymywaliśmy ją od zbyt energicznych wystąpień.
Generał Iwanow uląkł się i wcale nie pokazywał się na mieście, nie wychodząc ze swego domu.
Tymczasem zwróciliśmy baczną uwagę na armję, starannie demoralizowaną przez „Mały Komitet“ i członków organizacyj reakcyjnych. Organizacje te zasypywały armję proklamacjami, nawołującemi do wymordowania oficerów, do rabunku domów burżuazji i inteligencji i do zemsty nad „piątką“ rządzącą.
Broń do walki z tem niebezpieczeństwem znaleźliśmy w psychologji samych żołnierzy, pozostających w Mandżurji. Wiedzieliśmy, że jedynem pragnieniem tych ludzi był jak najprędszy powrót do Rosji, i uderzyliśmy w tę strunę duszy wojska. Wydaliśmy proklamację, domagającą się zaufania dla „piątki“, ponieważ najgłówmejszem jej zadaniem jest utrzymanie spokoju i normalnego biegu życia na Dalekim Wschodzie, aby dokonać jak najszybszej ewakuacji armji i zagwarantować jej jak najlepsze utrzymanie i warunki przejazdu do domu.
Rzuciliśmy duże pieniądze, płacąc dodatkowe premje robotnikom za przygotowywanie ciepłych wagonów dla żołnierzy, zorganizowaliśmy intendenturę na froncie i prze-