rał wyprawił do telefonu, więc porwałem go samotnego, „biedaka“.
Nazajutrz po odstawieniu Batjanowa poza granicę Mandżurji dowiedziałem się, że dowódca tyłów armji, generał N. J. Iwanow, rwał włosy na głowie z wściekłości, iż nic nie wiedział o wypadku i nie mógł przyjść wpływowemu przy dworze carskim dygnitarzowi z pomocą. Jednakże przez swoich szpiegów dowiedział się o przebiegu całej sprawy i wysłał cyfrowaną depeszę do Petersburga, z oskarżeniem generała Liniewicza o konszachty z rewolucjonistami w „spisku“ przeciwko czcigodnemu i zasłużonemu generałowi.
Ta relacja wywarła wielkie wrażenie w Petersburgu. Ponieważ ewakuacja armji była już skończona, Liniewicz został zawezwany do Petersburga, a władza wojskowa przeszła w ręce generała Iwanowa, naszego wroga.
Natychmiast po odjeździe starego Liniewicza, który żegnał nas bardzo przyjaźnie, Iwanow rozpoczął swoją działalność w sposób wyzywający. Wypuścił z więzienia swego imiennika, anarchistę Iwanowa, aresztowanego z rozkazu „piątki“, i oddał pod sąd tych oficerów, którzy we Władywostoku należeli do komitetu rewolucyjnego.
Anarchista Iwanow tegoż dnia wyjechał z Charbina, a na odjezdnem wysłał do mnie i innych członków b. Komitetu Centralnego listy z zapewnieniem, że będzie obecny, gdy nas sąd Jego Cesarskiej Mości, cesarza Mikołaja II, pośle na szubienicę. Coprawda, omal nie zgadł, gdyż wkrótce zaledwie jeden krok oddzielał nas od śmierci, a sam autor tych niezupełnie wytwornych listów pełnił przez dłuższy czas obowiązki kata w Zabajkalu. Ten „anarchista“, umiejący porywać za sobą ciemne masy robotników rosyjskich, niegdyś spędził pięć lat w więzieniu kryminalnem, jako podpalacz, a później dla ka-
Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Od szczytu do otchłani.djvu/168
Ta strona została uwierzytelniona.