Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Od szczytu do otchłani.djvu/198

Ta strona została uwierzytelniona.

zmieszany, schylił się nad swojemi papierami i czegoś w nich szukał, przewracając arkusz po arkuszu.
Ztytu, za sędziami, pod portretem cara Mikołaja II, w wygodnych fotelach siedzieli generał Iwanow ze sztabem i pułkownik Fiedorenko. Ten obrzucił pogardliwem spojrzeniem prokuratora i coś szeptać zaczął do Iwanowa. Generał spochmurniał, poczerwieniał i zaczął gładzić swoją długą brodę.
— Więcej nic nie mam do powiedzenia, — wybełkotał wreszcie prokurator, kładąc papiery do teki.
— My też! — oznajmili nasi adwokaci.
— Podsądni, — rzekł prezes sądu — przysługuje wam prawo ostatniego słowa przed wyrokiem sądu. — Proszę!..
Z porządku rzeczy wypadało mi mówić pierwszemu.
Mówiłem niedługo, a zakończyłem swoją mowę słowami:
— Prokurator był tyle uczciwy, iż wydał tu poświadczenie państwowego kierunku naszej działalności. Teraz odwołuję się do uczciwości panów sędziów i panów generałów tu obecnych, prosząc ich o stwierdzenie, że, gdyby w dobie wybuchu rewolucyjnych namiętności Komitet Centralny nie potrafił ująć pełni władzy w swoje ręce, panowie zginęliby niezawodnie od kuli swoich żołnierzy lub na latarniach, powieszeni przez rozbestwionych anarchistów. Tylko tego żądam od sądu i od sumienia tych, którzy posłali nas na ławę oskarżonych!
Jeden po drugim wygłaszali mowy moi koledzy.
Wysłuchano z wielkiem zainteresowaniem mowy Nowakowskiego, który dał szczegółową analizę stosunków, panujących na Dalekim Wschodzie. Dla sędziów, którzy przybyli do Mandżurji z Rosji europejskiej, było to zupełną nowością, gdyż w Petersburgu i Moskwie nikt nie