grzbietu Wielkiego Chinganu. Pomiędzy tą rzeką a grzbietem gór znajduje się skrawek pustyni wschodniej Gobi, gdzie koczują Mongołowie z plemienia Kara-Kurczynów, posiadający znaczną liczbę bydła, przeważnie owiec. Chociaż piaski pustyni dotarły tu, jednak kilka mniejszych i większych rzek przecina kraj i tworzy warunki dogodne dla olbrzymich pastwisk, być może, najlepszych na całem zachodniem pograniczu mandżursko-mongolskiem, leżącem pomiędzy rzekami Tolo i Szara-Mureń.
Śród typowych Chińczyków i Mandżurów, rzucały się w oczy nadmiernie szerokie postaci Kara-Kurczynów, o płaskich twarzach z wąskiemi szczelinami czarnych, skośnych oczu. Mieli okrągłe głowy, o krótko ostrzyżonych, twardych, jeżących się włosach, i krzywe nogi, nawykłe do siodła.
Poznałem się z najbogatszym w mieście kupcem, i ten mi opowiedział o Kurczynach kilka interesujących szczegółów. Szczep ten nieraz posuwał się aż pod „wielki mur“, broniący Chiny od najazdów „barbarzyńców“ z zachodu i północy. Nieraz zdawało się potężnym „Synom Nieba“,