któraby go nakarmiła chociażby zakazanem jabłkiem. Kończy się na tem, że władze spostrzegą wreszcie opłakany stan nieszczęśliwego gracza, który przegrał szaty więzienne, wydadzą mu inne łachmany i wsadzą do ciemnej celi za karę, a przekonawszy się, że „majdan“ za daleko się posunął, pakują jego właściciela do jednej celi z ofiarą, gdzie obaj po kilku bójkach nareszcie zawierają traktat pokojowy i wychodzą potem na światło dzienne w zupełnej zgodzie.
Bardziej tragiczną jest gra „o wolność“. Aresztant — stary, wprawny, doświadczony sam sobie zdobywa wolność. O niej marzy i do walki o nią stale się przygotowuje. Orężem do tej walki są: piła do przecinania kajdan i krat, nóż — do napadu i obrony; rewolwer, łopatka do kopania podziemnych kanałów, prowadzących poza mury, patron dynamitowy, blok piroksylinowy do podminowania fundamentów i inne przyrządy i materjały do robienia podkopu.
Grający „o wolność“ aresztant stawia wszystko, co posiada do zdobycia wolności, a przegrawszy to, traci nadzieję na wyrwanie się poza mury kamiennego worka i, zrozpaczony, nieraz sam przerywa nić swego życia. Bywają wypadki, gdy gracz stawia nawet swoje życie, a bywa to wtedy, gdy jego szczęśliwy przeciwnik żąda zrobienia dla siebie podkopu do ucieczki. Jeżeli nawet aresztant przy tej pracy nie zginie w norze podziemnej, przywalony ziemią, to w każdym razie może ucierpieć bardzo, bo sędzia, wykrywszy jego udział w ucieczce, doda mu do terminu więzienia 5 albo nawet 10 lat.
Taki jest hazard więzienny. Czasami najniewinniejszą stawką jest własny nos. Zapomocą dwunastu kart szczęśliwy przeciwnik umiejętnie zmienia nos przegranego w olbrzymi burak lub pomidor, okładając tę niewinną
Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Od szczytu do otchłani.djvu/294
Ta strona została uwierzytelniona.