Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Od szczytu do otchłani.djvu/356

Ta strona została uwierzytelniona.

Kijowa, zostanie pan aresztowany i wagonem aresztanckim wysłany do Petersburga, skąd pan przybył...
Tegoż wieczora wyjechałem z Kijowa w nastroju bardzo ponurym z powodu stanu mojej kasy. Do prowadzenia jej nie potrzebowałem żadnej księgi buchalteryjnej; pozostało mi bowiem po zapłaceniu rachunku w hotelu i nabyciu biletu do Petersburga... siedm rubli.
Znowu zatrzymałem się u prof. Zaleskiego.


ROZDZIAŁ DWUNASTY.
NIECH BĘDZIE BŁOGOSŁAWIONE ŻYCIE!

Natura ludzka jest bardzo dziwna! Mieszkając u prof. Zaleskiego, zawsze byłem przez niego zapraszany na śniadanie i obiad, i przyjmowałem to bez skrupułów, wiedząc, że stać mnie na to, aby tem samem odwdzięczyć się staremu przyjacielowi.
Po powrocie z Kijowa, z mocno nadszarpniętą nadzieją na polepszenie sytuacji i prawie zupełnie pozbawiony pieniędzy, gdyż te nieszczęśliwe 7 rubli nie były kapitałem, pozwalającym być spokojnym o jutro, stałem się bardzo drażliwy. Zaczęło mi się wydawać, że jestem ciężarem dla Zaleskiego, intruzem w jego samotnym zresztą domu, że nadużywam jego gościnności.
Zmieniłem całkowicie swój tryb życia.
Nigdy nie byłem bogaty, lecz zawsze miałem dostateczne środki do życia, gdyż od dwunastego roku życia pracuję na siebie i żadnej pracy się nie boję. Tymczasem po więzieniu różne okoliczności wytrąciły mi broń z ręki i uczyniły bezbronnym i bezsilnym. Były to: zemsta rządu carskiego i tchórzliwość tych, którzy mogli