Modlił się też i Ras, gdyż wiedział, że oto tam w kotlinie, śród drzew oliwnych, w ramie zielonych gór, uwieńczonych staremi basztami, leży najwspanialsze miasto Mahrebu, stolica wsławiona mądrymi i potężnymi władcami, słynnymi na cały świat muzułmański i zasłużonymi przed Islamem „ulema“; najwybitniejszymi artystami i majstrami; siedziba bogaczy, wodzów, świątobliwych kapłanów, pieśniarzy; marzenie sułtanów wszystkich dynastyj, wiedzących, że Fez, Fez-el-Bali, to — perła, to — djament w koronie władców Marokka, wielki sztandar wiary i nauki, kolebka Koranu, przyniesionego tu przez Idryssydów, potomków Ali, zięcia Wielkiego Proroka, ognisko potężnych zamierzeń i niegasnącej nadziei polityków arabskich i berberyjskich.
Słońce jeszcze nie chyliło się ku zachodowi, gdy przez starożytną bramę Bab el Maruk wjechali do miasta, przecięli je i w dzielnicy Medina stanęli w dużym „dar“, pałacu jednego z notablów, pochodzących ze starej rodziny Kejruańskiej[1].
Marabut rozpoczął tu działalność, podobną do tej, jaką Ras zauważył w Rabacie. W izbie Szorfa ben Ihudi znowu roiło się od gości. Uczeni ulema z medersa Bu-Anania, poważna starszyzna fezańska, sędziwi mułłowie, bogaci kupcy, prawnicy, studenci-tolba, meskini i jakieś nieznane postacie, zawsze szczelnie otulone burnusami, przychodziły, naradzały się i wychodziły w milczeniu i w tajemnicy. Niewolnicy wyprowadzali gości podziemnemi przejściami na ciemne zaułki przez boczne, starannie ukryte drzwiczki w grubych murach lub w fundamencie domu gdzie przechodziła „seguja“, czyli kanał.
- ↑ Kejruan — miasto w Tunisji, skąd przybyły do Fezu najstarsze rodziny, po których przyszli Maurowie andaluzyjscy.