Strona:Antoni Józef Jagielski - Żywot doktora Karola Marcinkowskiego.pdf/33

Ta strona została przepisana.

Przez lat pięć był reprezentantem miasta, a rok jeden zastępcą przewodniczącego. Wszystkie posiedzenia odwiedzał pilnie, obstając nieraz energicznie i z zapałem za narodowością i interesem miasta.
Od powrotu swego do Poznania był tak zajęty, iż przy swéj niezmordowanéj czynności niemógł zdrowia swego pielęgnować i nieraz trzy i cztery noce nie wytchnął w łóżku.
Chcąc zyskać na czasie, często bardzo puszczał się konno bez odpoczynku, dniem i nocą do chorych, wzywających go, od dwunastu i ośmnastu mil. I ileż to razy mógłeś Marcinkowskiego widzieć podczas słoty, zimna dojmującego na złych drogach i po ciemnych nocach błądzącego po polach zaspą śniegu pokrytych, utykającego z koniem w rowy, z których podnosząc się w rączym biegu odbywał w 20—26 godzin przestrzeń ośmnasto milową tam i napowrót. Do jazdy téj nie mógł on zawsze swych miewać koni, często dosiadywał pocztowych i od pługa wziętych. Nie widać jednak było, aby wycieczki te niekorzystnie działały na słabość jego piersiową, i, jak to sam mówił, najwolniéj wówczas oddychał i mniéj kaszlał.
W wiośnie 1842. uległ na nowo cierpieniu piersiowemu, które połączone z rwaniem w biodrze wzmogło się w tym stopniu, iż zniewolony był udać się na wieś, aby wytchnąć i użyć skutecznéj przeciw słabości swojéj pomocy.