Strona:Antoni Kucharczyk - Z łąk i pól.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.

cych a nierozwiązanych zagadnień społeczno-narodowych, wieńczeni często męczeństwem.
U nas, w szarości życia, marnocie polityki, drobnostkowości zagadnień i zadań politycznych, w braku narodowych ideałów, w nędzy ekonomicznej, ani poezyi być nie może, ani sztuki wielkiej.
Ale u nas rośnie po cichu zielone drzewo ruchu ludowego. Chłopi zwolna, wytrwale wchodzą w życie historyczne i zaczęli już ważyć na losach narodu. W ludzie też wiejskim już mieszka i przejawiać się zaczyna ogromna myśl przeobrażenia Polski na społeczeństwo chłopskie.
Choć więc ta myśl nie wybuchła grzmotem rewolucyj, choć nie brzmi w chórze rewolucyjnej pieśni, ani w huku dział, nie mniej przeto jest silną, nie mniej zapala i zapładnia twórcze mózgi.
Ci też poeci, którzy tę myśl mają i czują, ci pozostawią po sobie dzieła, które, może i niedocenione dzisiaj, będą kiedyś chlubą przyszłej Polski.
Między chłopami też zjawiają się pieśniarze, bardy i wieszcze tej rzeszy olbrzymiej, którzy, jak wróże starosłowiańscy, śpiewają męki i bóle tej rzeszy, budzą, zagrzewają, piękności ziemi opisują i swoją ku niej miłość gorącą.