Strona:Antoni Kucharczyk - Z łąk i pól.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.

Ci mają zawsze coś do powiedzenia, są prawdziwymi poetami, co „się rodzą“.
Więc kiedy się czyta coraz częściej pojawiające się książki, pisane przez chłopów, uderza natychmiast różnica między bladą, bezkrwistą, komedyancką a pretensyonalną poezyą mieszczańską a tem szczerem, silnem, męskiem słowem chłopa poety.
Myśl i porównanie takie nasuwają się same każdemu chyba, kto czyta poezye Ferdynanda Kurasia albo Jantka z Bugaja.
Leżą też przed nami jego wiersze.
I przy całem silnem szczerem uczuciu, widać w nich jedną właściwość: jego chłopską muzykalność, która sprawia, że wiersz jego jest niesłychanie rytmiczny, dźwięczny, potoczysty.
Ta zewnętrzna oznaka, ta łatwość rytmu i rymu jest oznaką talentu.
Sama jednak dla siebie nie wystarczyłaby na poetę. Posiadają tę łatwość często i wierszoklety.
Ale Jantek z Bugaja ma głowę pełną myśli, duszę pełną wrażeń zewnętrznego świata, serce pełne miłości ziemi, ludu, słońca, zbóż i wsi. Więc śpiewa dlatego, że śpiewać potrzebuje i musi, bo pieśń jest jego życiem, jego radością w szarej dobie życia.
Cieszy go pieśń i dzieli się tą radością z braćmi, wołając:

„Żebyście wy, Bracia moi, wiedzieli!...“