Strona:Antoni Kucharczyk - Z łąk i pól.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.


I.

I mówi do mnie wieś rodzinna,
Swe tysiącletnie gadki, baśnie,
Śpiewa mi stara jej pieśń gminna,
Jak matka dziecku, aż jej zaśnie...

Mówią mi dawni jej pradziady,
Co na cmentarzu śpią ich tłumy —
Swe ciche skargi i ballady...
Przez lip cmentarnych dumy, szumy...

I mówi do mnie stara ciota...
Co w pańskim dworze na pokucie...
Jako jej harap razy miotał,
W chłopską myśl, duszę, serce, czucie...

I mówi do mnie Szeli piła...
Jako toczyła krew błękitną...
Białą siermięgę poplamiła,
Że na niej krwawe plamy kwitną...