Strona:Antoni Kucharczyk - Z łąk i pól.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

Choć była brzydką, umysłem kaleką,
Hańbiącej krzywdy doznała,
Bo ktoś rozpustą zaszedł tak daleko,
Że jeszcze matką została...

I kiedy dziecię na świat ten wydała,
Tak jej się życie skończyło...
Dziecinie życie swoje odkazała,
By za nią, żyjąc, łzy piło...


II.

Rządca dworowy
Klnie, co się zmieści,
Bo skotak chory,
Co pędził krowy
Przez lat trzydzieści
Paść na ugory.

Leży pokotem,
Jak snop dojrzały,
W stajni barłogu,
Śmiertelnym potem,
Znoi się cały,
Skarżąc się Bogu.

Hymn śmiertelności
Czarne wyschnione,
Piersi mu grają,
Ogniem wnętrzności,
Usta spalone
Wody błagają.