Strona:Antoni Lange - Dwie bajki.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

nek, każde z mamą albo tatusiem siada do wagonu, a każde ma walizki, kuferki, zawiniątka, zabawki i cukierki.
Hałas i życie ogromne dokoła, a tu dzwonek dzwoni: bum! bum! a portyer woła: „Do Granicy! Do Sosnowca! Do Częstochowy!“ Lokomotywa świszcze: szu, szu, szu! Kłęby pary buchają z komina, a konduktor przychodzi do wagonu i pyta: „Proszę o bilet!“ Tatuś daje bilet, a konduktor tak zabawnie robi dziurkę w bilecie jakiemś ostrem narzędziem. Wszystko to przypominał sobie Heniuś, bo już rok temu jeździł do cioci. Z ożywieniem też opowiadał całą rzecz, i dzwonił jak dzwonek, świstał jak lokomotywa i obchodził wszystkich jak konduktor, mówiąc ciągle: „Proszę o bilet!“ albo wołał: „Do Skierniewic! Do Granicy! Do Sosnowca!“
Słowem cały dzień było jak najlepiej, ale nazajutrz stało się coś dziwnego. Heniuś obudził się w dobrym humorze i niewiadomo dla czego, ze słyszanych dokoła rozmów starszych osób, zaczął tak mówić: „Towarzysze i towarzyszki! Stan wojenny zniesiony!... Niech żyje konstytucya! Niech żyje Polska!“ Przy śniadaniu dopiero zaczął grymasić: nie wiedział,