cił na wodę, pływał sobie jak prawdziwy łabędź po sadzawce w ogrodzie Saskim, a wreszcie, kiedy skrzydła rozwinął, zgrabnie latał po powietrzu. Było też nad czem się namyślać: co lepsze, pudel czy łabędź? To też Heniuś nie wiedział, co wybrać — i do ostatka nie odgadł, czego chce, a czego nie chce.
— Panie Hokus-Pokus — powiedział wujaszek do fabrykanta zabawek — kupiłem u pana tego pudla i łabędzia dla Heniusia, ale Heniuś nie wie sam, co wybrać. Otóż chciałbym dostać takiego pudla, coby był zarazem ptakiem, a w ten sposób Heniuś będzie miał i pudla i ptaka.
Pan Hokus-Pokus, mały człowieczek z dużą siwą brodą, w czerwonej, wysokiej, szpiczastej czapce i w płaszczu, upstrzonym złotemi gwiazdkami, zeszedł z drabiny, gdzieś pod sufitem, zbliżył się do wujaszka, podał mu rękę i rzecze:
— Witam pana, panie wujaszku! Słyszałem już o tym Heniusiu: mój „Widnik“ mi o nim powiedział.
Heniuś poczerwieniał, gdy Hokus-Pokus wskazał na jedną duża lalkę, podobną do pajaca, ale lalka miała oczy tak sztuczne, że kto w nie
Strona:Antoni Lange - Dwie bajki.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.