Strona:Antoni Lange - Dwie bajki.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale wróżki nic mu złego nie zrobiły, a trzeba dodać, że tych wróżek było coraz więcej i nagle Heniuś zobaczył wiele innych dzieci, wychodzących z gaików zielonych i z piernikowych domków. Dzieci były bardzo wesołe: śpiewały sobie, biegały dokoła, a niektóre miały śliczne zabawki — konie, wózki, piłki, lalki, pajaców, albo książki z obrazkami; jeden chłopczyk miał welocyped, a inny wybornego latawca; dziewczynki pędziły przed sobą kółka, albo skakały przez sznury. Po chwili stało się cicho, a z powietrza spłynęło tyle łabędzi, co było dzieci na wyspie. Heniuś patrzał zdziwiony: wszystkie dzieci, które miały zabawki — siadły na grzbiecie łabędzi, a ptaki, rozwinąwszy skrzydła, uleciały z niemi w górę.
— Te dzieci już wracają do domu — powiedziała jedna dziewczynka do Heniusia.
— A wy tu zostajecie?
— My tu musimy zostać, póki nie przejdziemy przez żelazny piec.
— Cóż to za piec? Bardzo się boję, bo mi wróżki o tym piecu mówiły.
— To duży piec, w którym się zmieniają dzieci. Które było leniuszkiem — to się staje bardzo pilne, które kłamało — będzie mówić