Strona:Antoni Lange - Dywan wschodni.djvu/139

Ta strona została skorygowana.

— Gdy kupisz, to więc i powinowatą
Ruth Moabitkę musisz wziąć za żonę,
Aby nie było snadż osierocone
Dziedzictwo brata. Bo ci się należy
Nasienie jego zbudzić w twej dziewierzy.
Rzekł ów: — Mam dzieci. Więc, gdy przyjdą działy,
Nie chcę, by z tego krzywdę jaką miały.
Więc ty tak uczyń jako chcą zwyczaje,
Bo ja na ciebie prawa moje zdaję!
A był obyczaj od lat bardzo wielu,
Iż, gdy spór mają krewni w Izraelu,
A ten się zgodą w sposób kończy błogi,
Ustępujący zdejmał trzewik z nogi,
I wraz go dawał w ręce drugiej strony,
Na znak, iż z praw swych życzy być zwolniony.
Tak też uczynił krewny ów Noemi.
A tedy Booz rzecze przed wszystkiemi:
— Was tu obecnych na świadectwo zowę:
Iż oto ziemię Elimelechowę,
A też i synów jego do niej prawa,
Które Noemi wdowa na mnie zdawa,
Biorę — a k’temu, żonę Machalona
W małżeństwo pojmę, iżby ze mnie ona
Po mężu zmarłych zrodzić mogła plemię.
A tak, gdy oraz wezmę po nim ziemię,
W narodzie całym, jako i w rodzinie,
Z dziedzictwem jego imię też nie zginie. —
Tu rzekł lud wszystek ze starszyzną miasta:
— Masz z nas twe świadki! Niechaj ta niewiasta,
Której Pan słusznie miłosierdziem sprzyja,
Będzie ci jako Rachel i jak Lija,
Z których więc wyszedł dom Izraelowy!
I z wejściem w dom twój owej białogłowy,
Niech się Ephracie cnoty wzór z niej stawa,
Bethleemowi zaś rozgłośna sława!
I niech Faresa, co go zaś Judowi
Zrodziła Thamar, pamięć się odnowi,
I cześć nasieniu jego przeznaczona,
Gdy w dom twój wejdzie ta wybrana żona! —
Tedy ją pojął Booz i wszedł do niej.