Ach, bo w dobroci jest Allach bez miary
I niepojęta moc jest jego cudów,
Nieprzeliczone szczodrobliwe dary,
Które on zsyła na miliony ludów.
Lżej kroplę wody zliczyć w fal nacisku
I drobne piaski w pustyni łożysku.
Boże, spraw — niechaj wszystkie moje myśli
Będą skłonione ku twej świętej wierze:
Obraz przykazań niech się w duszy kreśli,
Serce z przejęciem odmawia pacierze.
Pociąg do złego niech w sobie umorzę —
Dotrwam w nadziei, skromności, pokorze.
Nim się ulotni z życiem moje tchnienie,
Chroń mię od dumy, która świąt ten mroczy
Niech nędza sierot i bliźnich cierpienie
Łzami napełnia moje grzeszne oczy.
Chociaż sam, Boże, nie będę miał wiele —
Pozwól, niech chętnie ostatkiem się dzielę.
Proroku, wodzu w podróży do zgonu,
Bądź mym sternikiem na łodzi żywota
Spraw, by w dniach sądu u świętego Tronu
Na szali czynów mych ważyła cnota:
By czysta dusza wiernego ci sługi,
Spoczęła w cieniu u niebieskiej strugi.