Gdy wicher morze w sine marszczki kłębi
I dziką pieśnią grą po strunach fali:
Czyj wzrok dopatrzy, jaka cisza w głębi,
Jaki świat pod nią pereł i korali.
Kiedy w zawiści los nieubłagany
Na bladem licu ryje męczeństw dzieje:
Kto myśl odgadnie mędrca co bez zmiany
Czystym jak słońce blaskiem promienieje?
Kiedym ujrzał, żem jest cierń — wnet schroniłem się w gęstwinie róży.
Kiedym ujrzał, żem jest kwas — wnet zmieszałem się z niektarem trzciny.
Kiedym ujrzał, żem jest jad — wnet wlałem w czarę lek teriaku;
Kiedym ujrzał na dnie męt — zaczerpnąłem źródeł nieśmiertelnych.
Kiedym ujrzał, żem jest mrok — na Jezusie gwiezdnym wsparłem dłoń mą;
Kiedym ujrzał, żem jest grób — otworzyłem bramy, wiecznych sadów.
Mąż Boży pijany jest bez win —
mąż Boży syty jest bez mięs.
Mąż Boży w wiecznem jest zdumieniu,
mąż Boży trwa bez snu.
Mąż Boży nie jest wiatrów pył,
mąż Boży nie jest mróz ni żar.