I wypuszcza w dzika strzałę! Chcesz mnie zabić, ty, złośliwy,
Lecz ja pierwej cię przepędzę do ponurych krain Siwy!
Widzi Siwa, że Gandiwa już się z grotem żywo styka.
Góral rzekł do pustelnika: Jam chciał pierwszy razić dzika.
Lecz Ardżuna słów nie słyszy — rzuca grot w dzikiego zwierza,
Góral zasię jednocześnie takąż strzałą weń uderza. —
Oba groty w jednej porze — utkwią naraz w tym potworze.
Jako grzmiące dwa pioruny, Siwy grot i grot Ardżuny —
Tak wśród gór naraz zabrzmiały! Potem inne mnogie strzały,
Jako węże w dzika walą — z przeraźliwym mknąc hałasem,
Aż ten padł i stał się znowu tem, czem iście był — Rakszasem[1]
Wówczas ujrzał król górala — i tak rzecze mu z uśmiechem:
— Ktoś ty jest, co krążysz borem, otoczony niewiast dworem?
Czy nie strasznać puszcz ciemnota, ty człowieku barwy złota?
Czemuż zasię w łup mych łowów swoje strzały mi wysyłasz?
Jam to zabił tego czarta, ja Ardżuna, mówię, Partha![2]
Chcesz czy nie chcesz, lecz ja ciebie w piekle jeszcze dziś pogrzebię
Za działanie twe zdradzieckie! Takie prawo jest łowieckie.
Góral na to do Pandawy:[3] Po co gniew, rycerzu prawy!
Bór ten i ta ziemia sławna, to siedziba nasza dawna.
Ale z jakiej, mów, przyczyny ty, co wielkie spełniasz czyny,
Strona:Antoni Lange - Dywan wschodni.djvu/313
Ta strona została skorygowana.