Strona:Antoni Lange - Dywan wschodni.djvu/318

Ta strona została skorygowana.

Znów się nie mogła w wodzie ruszać wedle chęci —
A gdy Manu zobaczy, znowu tak go nęci:
— Dobry! przenieś mię teraz do miłej królowej,
Do Gangi. Tam żyć będę, gdy twój sąd takowy.
Za twą sprawą, żeś chętnie spełniał moją wolę —
Urosłam, o bezgrzeszny, w tym czystym żywiole.
Więc Manu w nieśmiertelne Gangi przeniósł tonie.
Rybę — i znów pokutne czyni ceremonie.
I znowu nieustannie rosła ryba owa.
A kiedy ujrzy Manu, rzecze takie słowa:
— Urosłam nazbyt wielka. W falach Gangi, Manu,
Żyć mi trudno. Teraz mię nieś do Oceanu.
Więc wyniósłszy z wód Gangi — rybę święty riszi
Spuścił do Oceanu — i pożegnał w ciszy.
Wielka ryba, przez Manu wyniesiona w dale,
Z rozkoszą teraz krąży przez ogromne fale,
Wówczas tak rzecze — ryba praojcu człowieka:
— Święty, skończona twoja nademną opieka.
A taraz mię posłuchaj — bowiem dzień już blizko,
Gdy to, co nieruchome i ruchome — wszystko
Na ziemi, pójdzie w nicość, synu Wiwaswata!
Niedługo czas Potopu wielki tego świata,
Więc żeś jest doskonały, niech twój duch pamięta:
Rzeczy martwe i żywe, ludzi i zwierzęta —
Wszysto to unicestwi dzień najwyższej grozy.
Zbuduj okręt — mocnemi wymierz go powrozy
I siedmiu wybierz riszich — i wejdź do tej nawy
I weź z sobą nasiona wszelkich ziół i trawy.
Złóż na statku, zważywszy rzecz dobrze stopniowo —
Mnie zaś czekaj, pamiętny na me każde słowo. —
Uczynił jako rozkaz miał od ryby Manu —
Ta zaś go pożegnawszy, w nurtach Oceanu
Zniknęła. Wielki radża, jak od ryby słyszy,
Zebrał wszystkie nasiona, wezwał siedmiu riszich;
Na statku równobocznym na Ocean płynie —
Myśląc o jej proroctwach i klęski godzinie.
Ryba, myśli wybrańca znając, z morza toni —
Wypłynie, poznawalna po rogu na skroni,
A gęba jej do liny podobna — rogata —
Więc Manu do tej liny ogromnej zaplata