Tak do najlepszej owej z gór
wołał głos pani bezpomocnej —
I Damajanti poszła znów,
w dal — do krainy podpółnocnej.
Trzy dni, trzy noce dalej 8zła,
aż ujrzy cudna białogłowa
W jej oczach pustelników gaj,
świetlana jawi się dąbrowa;
Jako Wasiszta, Brigu, Watr[1]
w spólności żyje tutaj prostej
Anachoretów święty gmin.
Ich żywot: cisza, modły, posty.
Ich pokarm woda — wiatr a liść —
a zmysły każdy zmienił w sług
Błogosławieni! treść ich żądz —
widzenie jasnych nieba dróg
W walfaale[2] z łyka, w skóry kóz
odziani — żyją pany żądz:
Ten pustelników święty gaj
ujrzała Damajanti, drżąc.
Błądzi tu zwierząt liczny rój —
śpiewają ptaki — małpy krzyczą —
Odetchnie pani, gdy jej wzrok
zoczy siedzibę pustelniczą.
Więc pięknobrewa pani ta,
więc pięknołona, pięknoloka,
Ta pani pięknych bioder, ud,
ta piękno-czarno-długo-oka —
Weszła w ten cichy, święty gaj,
ta Władyboja snocha można,
Błogosławiona perła żon,
ta Damajanti przepobożna.
Złożywszy mnichom winną cześć,
schylona stoi. Krasolicej:
Bądź pozdrowiona! rzekną jej,
zebrani w koło pustelnicy!
Strona:Antoni Lange - Dywan wschodni.djvu/331
Ta strona została przepisana.