W niektórych zasię litość drga
i zapytują, czego chce?
— Ktoś jest, wyniosła? czyjaś jest?
czego tu chcesz śród lasów cienia?
Na widok twój się mięsza duch:
czyś ty z ludzkiego pokolenia?
Czyś tego lasu, prawdę mów,
tej góry czy tej okolicy
Boginią? Wspomóż tedy nas,
błagają ciebie wędrownicy!
Czyś jakszi[1] czy rakszasi[2] mów,
czyś nimfa czyli twór człowieczy,
Na każdy sposób dobro czyń,
czuwaj nad nami w każdej rzeczy,
Aby ten cały tabor nasz
bezpiecznie — rychło ruszył stąd.
O niepojęta — niechaj nam
fortuna spłynie przez twój rząd!
Tak, gdy taboru rzeknie lud,
królewna Damajanti na to,
Odpowie, pani pełna trosk,
cnotliwa pani, o Bharato!
Do ludu ćmy i wodza ćmy
i wszystkich ludzi tam: młodzików,
Do starców, kobiet, dzieci mdłych
i karawany przewodników
Mówi: Człowieczą jestem ja —
rodzicem moim ludów król —
Królem mój świekier, królem mąż —
straciłam męża: ten mój ból!
Widarby radża — ojcem mym,
małżonkiem — Niszad wojewoda,
Błogosławiony — wielki Nal.
Gdzie on? kto wieść mi o nim poda?
Toż skoro wiecie, kto mój pan,
kochanka mego mi ukażcie:
Strona:Antoni Lange - Dywan wschodni.djvu/337
Ta strona została przepisana.