Ta strona została przepisana.
Znów płyną od przeciwnych tknięte fal powodzi:
Tak człowiek się z człowiekiem schodzi i rozchodzi.
Niesłusznie język językiem się zowie,
Jeśli w szlachetnym nie jaśnieje słowie.
Jest to ukryta w gębie mięsa sztuka
Z trwogi, by nie wpaść w głodne gardło kruka.
Ten, co w dół zawsze patrzy — bywa pełny pychy,
Kto na niebo spogląda — ten się czuje lichy.
Kochamy, co nam miłe, choć nam klęsk udziela,
Czcimy ogień, choć dom nasz czasem w pył spopiela.
Burza nie dotknie błahej trzciny,
Co wciąż się chwieje śród równiny:
Jeno w wysoki dąb uderza,
Mocarz tylko w mocarza swoją moc wymierza.