Strona:Antoni Lange - Dywan wschodni.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

Spogląda — a myśl tamtego się mięsza.
Postanowienie jego unicestwione, czyn jego zachwiany,
A bogowie pomocni, idący koło niego,
Ujrzeli tak bohatera-dowódcę — i spojrzenie ich się zmięszało.
Tiamat wydała krzyk, nie odwróciła głowy —
— Natarcie twoje jest jako natarcie pana bogów —
lako w swej świątyni zebrali się bogowie w twojej świątyni.
Naówczas Pan podniósł Potop, swą wielką broń —
I rozszalałej Tiamat taką rzecz powiada:
— Tiamat! ty jesteś wielka, jesteś podniesiona wysoko —
Serce swoje popchnęłaś, by rozpalić bój;
Bogów podnieciłaś przeciw sobie,
Albowiem nienawiścią płoniesz ku nim.
Qingu uczyniłaś swym małżonkiem,
Aby on wyrokował jako Anu.
Zamierzyłaś wytępić bogów,
Zło pomyślałaś względem swych dzieci,
Przeciwko bogom mym ojcom postanowiłaś złość.
Niechaj się uzbroi twoje wojsko, niechaj przypasze oręż.
Powstań! ja i ty stańmy do boju. —
Gdy usłyszała te słowa Tiamat,
Straciła władzę nad sobą, szał ją opętał.
Ryczeć zaczęła Tiamat — wściekłością ujęta —
Aż do samego wnętrza zadrżały naraz jej fundamenta.
Zaklęcie wygłasza, wypowiada formułę czarnoksięzką.
A bogowie, idąc do walki, badają swe oręże.
Stanęli przeciw sobie Tiamat i Marduk, mędrce śród bogów
Do walki kroczą, zbliżają się wzajem ku sobie
Pan rozwinął swą sieć, osnował ją tą siecią —
Zły wiatr, który który stał poza nim — rzucił w jej oblicze —
Tiamat otwarła gębę tyle, ile mogła:
Zły wiatr przeniknął do jej wnętrza, iż gęby nie mogła zamknąć.
Wichry straszliwe napełniły jej brzuch.