Marność jest klątwą ziemi syna,
A działem jego — nieświadomość,
A losem jego dzieł — znikomość,
A imię jego — proch i glina!
Próżno się kusi wzlecieć duchem
Z pyłu, gdzie trawi go tęsknota;
Próżno się zrywa i szamota,
Skowan glinianych pęt łańcuchem!
Dnie jego są jak dnie najemcy,
A jak sęp głodny jego serce,
I w wiecznej z sobą on rozterce,
I nie masz — nie masz dlań rozjemcy!
∗ ∗
∗ |
I cóż ma z trudu swego człowiek
I z prac tych, które wszczął pod słońcem?
Znikomość jego dzieł jest gońcem,
A żywot jego mgnieniem powiek!
Rozkosz i ból, co pierś nam wzdyma,
Mijają tak, jak szybkie łodzie:
Chwil kilka drży ich ślad na wodzie —
Uciekły już — i już ich niema!
∗ ∗
∗ |
Wirują światy w rączym pędzie
Swym wiecznym torem bez wytchnienia —
Tak było w pierwszym dniu stworzenia,
Tak jest i dziś — tak zawsze będzie!