I urągały świerszczów pienia
Snom, które sławy żądza pieści,
I już nie było tam boleści,
A jeno spokój zapomnienia!
Więc rozbrojony zawołałem:
Wielkości! sławo! nic! czczy dymie!
Jałowy szał jest twoje imię,
A marność jeno twym udziałem!
Jak wicher mocny w złej godzinie,
Szalejesz, łamiąc życia kwiecie,
A tyle śladu twego w świecie,
Ile po wietrze — gdy przeminie!
∗ ∗
∗ |
Słyszałem uczt pijanych śmiechy,
Widziałem grzesznych powodzenia,
I sprawiedliwych utrapienia,
I łzy płynące bez pociechy.
Widziałem zacnych trupów klęski,
I mądrość w wzgardzie i w ucisku,
I głupstwo cześć biorące w zysku,
I bezmyślności bieg zwycięski.
Widziałem srogich krzywd sromotność
I niezbadaną losów kolej,
Szaleństwo doli i niedoli,
I całą świata spraw przewrotność!
I szła śmierć dzieci ludzkich sadem,
I oszczędzając niedołęztwo,
Raziła młodość, piękność, męstwo,
I niema rozpacz szła jej śladem.
I szalał los, jak górska woda,
I nie rządziła światem tkliwość,
Ni mądrość, ni też sprawiedliwość —
Jeno bezmyślność a przygoda.
∗ ∗
∗ |