osobliwe — i w wielkie połączywszy się gromady, rozpoczęło pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Maleństwa te, chłopcy i dziewczęta, nie znając drogi, szły ciągle naprzód i naprzód za zachodem słońca. Najstarsi mieli tam po lat czternaście, a były też dzieci po lat sześć i siedm. Niewiadomo skąd przyplątała się do tej wyprawy gąska jakaś i szła razem z dziećmi. Dzieci zaś, uważając, że to ptak zesłany przez Boga, szły jego śladem. Idąc, śpiewały: „Panie, racz nam oddać drzewo krzyża świętego“. A gdy ich pytano, po co idą, odpowiadały: Idziemy do Jerozolimy wyzwolić grób Chrystusa Pana. — Niektórzy widzieli w tem sprawę Boga, który chcąc zgnębić pychę możnych, wlał męztwo w serce maluczkich i niewinnych. Rodzice jednak byli strapieni, bo oto dzieci ich opuszczały, a nic ich nie mogło powstrzymać. Z tych młodocianych krzyżowców część zabłąkała się w lasach i pustyniach, część wyginęła z gorąca, głodu i pragnienia, a część powróciła do domu, twierdząc, że nie wiedzieli, po co szli. Pewna
Strona:Antoni Lange - Dzieje wypraw krzyżowych.djvu/138
Ta strona została uwierzytelniona.