Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

ty na tem zarobisz? Idę ja do jednej redakcji i powiadam tak: — Panie redaktorze, mam pewne nici, które mnie doprowadzą do odkrycia całej tajemnicy. Trzeba iść po linji Kraków — Lwów — Wiedeń. Będę wam o tem nadsyłał wiadomości. — Przystali. — Prosiłbym o 600 rubli zaliczki. — W tej chwili, choć nie znali mnie zupełnie, sumę mi wypłacono. — Zaprosiłem kilku panów dziennikarzy do knajpy — i dużo z nimi gadałem o tej sprawie: przyczem wykazałem niezwyczajny dar imaginacji. Nazajutrz w piśmie ogłoszono, że „baron X., w imieniu naszej redakcji wyjeżdża do Krakowa — Lwowa i Wiednia na wywiad w sprawie zbrodni hrabiego Z.“
Oczywiście tyle mnie widzieli. Uśmiałem się wybornie. Pojechałem do Wiednia, ale zupełnie poco innego. Widzi pan — to jest właśnie kant.
Przemowy tej z pewnem zdumieniem słuchał nowy gość — tak był niespodziewany i nowy dla niego pogląd na rzeczy „barona“. Podziwiał zwłaszcza pogodę jego ducha, spokój i wesołość. „Baron“ był wcale miłym człowiekiem.
— Ale przepraszam pana, że ciągle mówię o sobie: chodziło mi o to, aby pana zapoznać z naszym światem. Widzę bowiem, że pan jest nowicjusz i że się pan odrazu wsypał. Więc może dałoby się panu dopomóc? Tutaj w ratuszu, w celi 12-tej, siedzą polityczni — dzielni chłopcy — piszą nam podania do sądu, do prokuratora. Właśnie mam iść do nich za jakąś godzinę, bo mi obiecali wygotować pismo w sprawie mojego nieporozumienia z władzą. Może i panu mo-