Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

sucho, jakby była w obawie, że stało się coś niewłaściwego.
Ja natychmiast po kolacji — musiałem iść do roboty; musiałem rąbać Grabskiego — i starałem się możliwie skondensować myśli. Ale nim jeszcze wyszedłem, usłyszałem w kuchni straszny lament: obie dziewczyny zapłakiwały się gorąco.
Małgosia jest osobą, która pracuje u nas od lat piętnastu — i traktujemy ją raczej jak przyjaciółkę, niż jako służącą. I ona też jest do nas przywiązana — a żonie swojej muszę przyznać, że wiele taktu wykazywała zawsze w tej sprawie i umiała wprowadzić między nami harmonję. Wspominam o tem, gdyż jest to rzecz dzisiaj rzadka. Małgosia jest niezamężna, ale zwolna zaczyna jej wiek dokuczać: nie ma siły dostatecznej do wykonywania wszystkich prac, zwłaszcza od czasu, gdy moja żona zaprowadziła „obiady domowe, tanie i pożywne“ — i trzeba codzień gotować na dwadzieścia kilka osób. Z tego powodu sprowadziliśmy dla niej pomocnicę — w osobie Józi, również z Kaolina.
Małgosia, jako przedstawicielka klas nieposiadających, była w naszej rodzinie jedyną osobą, która w tym roku wyjechała na odpoczynek wakacyjny. My wszyscy pozostaliśmy w Warszawie. Małgosia siedziała w Kaolinie blisko siedem tygodni, gdyż ją tam wszyscy bardzo lubią i puścić nie chcieli. Ma tam wielu krewnych i przyjaciół, a w każdej prawie chacie jest kumą — „kochaną ciocią Małgosią“.