Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

— Przy telefonie. Kto mówi?
— Komisarz XLV okręgu.
— A, Stefan?
— Tak jest.
— Czego sobie życzysz?
— Tu jest sprawa, w której twoje nazwisko się wspomina.
— Cóż to za sprawa?
— Podobno usunąłeś z domu dziś wieczorem pewnego młodego człowieka z Kaolina. Chciał u was nocować, a tyś mu nie pozwolił.
— Tak, to prawda.
— Otóż — jest to bardzo przyzwoity człowiek, lat 27, odbył służbę wojskową, otrzymał krzyż za męstwo. Wszystkie papiery ma w porządku. Chciał w Kaolinie wstąpić do milicji i z tego powodu przybył do Warszawy. Wziął z sobą sto pięćdziesiąt złotych. Miasta nie zna — i dlatego chciał nocować u was.
— Zaczynam się domyślać. Byłem o niego niespokojny. Może go napadli i ograbili? Może go aresztowaliście jako włóczęgę?
— Coś jakby. Poprostu napotkał jakąś dziewczynę, która mu zaproponowała nocleg u siebie. Ponieważ jest to człowiek, który obyczajów warszawskich nie zna, a jest bardzo wierny swojej żonie — nie chciał jej zdradzać z nieznajomą osobą, ale szczerze jej powiedział, poco przybył do Warszawy, jak miał zamiar nocować, jak go wyleli, ile ma pieniędzy. O tobie dziewczyna powiedziała wprost, że jesteś „drań“. Zapewniła go, że nie żąda od niego miłości, ale żeby