Po przewrocie r. 1917 nowy rząd zajął naszą fabrykę, znacjonalizował ją i dał nam za inspektorów kilku analfabetów, którzy w ciągu dwóch tygodni zrobili w naszym zakładzie taki przeraźliwy chaos, że poprostu doprowadzili go do zupełnego upadku. Cały nasz zarząd, administracja, robotnicy w r. 1918 uzyskali paszporty i wyjechali do Warszawy.
Tylko ja oraz dwóch jeszcze urzędników biurowych pozostaliśmy w Moskwie dla likwidacji zniszczonego interesu.
Likwidacja zajęła nam sporo czasu, a nadto miałem jeszcze zobowiązania względem różnych naszych dawnych dostawców, kupców i innych osób.
Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że już dość nam tej w gruzy rozpadającej się Moskwy. Obliczyłem swoje kapitały: miałem jakieś 10.000 rubli carskich oraz trzydzieści parę złotych dziesięciorublówek. Najbardziej dbałem o te pieniądze złote — i zręcznie je rozsypałem w pakietach herbaty, w workach kaszy, w tytuniu; zaszyłem je potroszku w krawaty, w marynarki, w palta i t. d. Kilka zostawiłem przy sobie. Co do 10.000 papierowych, to uzyskałem pozwolenie na ich wywóz; zresztą kosztowało mnie to 2.000 rubli. Pozwolenie wyrobił mi jakiś wpływowy mąż komisarski w urzędzie, w którym starałem się o paszport. Był to, jak się okazało, mój stary znajomy, który się bardzo ucieszył na mój widok. Za młodych lat znałem go, jako ucznia golarskiego przy ul. Elektoralnej. Był tam kiedyś „felczer i koifer“ p. Rozenberg, a młody Ischakowicz sposobił się u niego do tej samej profesji.
Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/142
Ta strona została uwierzytelniona.