Pierwszą jego kochanką była węgierka, a później mu się poddała druga klacz, cugowa. Wówczas, nieco uspokojony, wrócił na swoje miejsce na polanie i z angielską flegmą czekał, co będzie dalej. Siwa kobyła zdaleka go obserwowała — i w pewnej chwili w sposób zdecydowany ruszyła ku niemu, zapatrzona jak w słońce w swego baszę. Pieszczotliwie ocierała mu się szyją o szyję i o grzbiet, który zwolna zaczął drgać, jak struna, dotknięta ręką mistrzowską. Chwilowo ogier stał zadumany i patrzał w bezmiar, jakby stamtąd czerpał natchnienie. Nie zadzwoniono jeszcze na południe, gdy poraz czwarty opętał go w swe sieci Kupido. Dano mu zasłużony odpoczynek do następnego rana.
W pewnej odległości śledziłem tę scenę, a niemniej ciekawie przyglądał się temu Czuwaj. Zauważyłem, że był ponury, jak noc; coś z Hamleta przewinęło się przez jego duszę. Może płakał nad sobą, że nie jest ogierem.
Gdyśmy wracali do domu, spostrzegłem, że w kilku miejscach jest pogryziony i pokrwawiony. Skomlenie żałosne od czasu do czasu wyrywało mu się z piersi. Po drodze spotkaliśmy Boksa, który — przeciwnie — pełen humoru skakał, jak istota zadowolona z życia.
Czuwaj, skoro tylko go zobaczył, rzucił się na niego, jakby go chciał zagryźć na śmierć. Nastąpiła między obu psami straszliwa walka, że choć je chciałem rozłączyć zapomocą kija, nie mogłem dać rady. Dopiero dwóch parobków przybiegło mi na pomoc — i rozłączyliśmy nieprzyjaciół. Wzięliśmy psy na smy-
Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/168
Ta strona została uwierzytelniona.