Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/169

Ta strona została uwierzytelniona.

cze, ale jeszcze zdaleka ujadały na siebie. Od parobków dowiedziałem się tragicznej tajemnicy.
Od kilku dni trwają między parą naszych psów i parą suk — gorące zaloty.
Boks „ferlakurniczał“ — mówiąc po petersbursku — jednej, a mój Hamlet — drugiej. Zdawałoby się, rzecz zgodna z logiką i porządkiem prawno-społecznym.
Boks wybrał sobie Dianę i Diana była mu wzajemna. Bezwzględny i energiczny brytan zdobył kochankę wstępnym bojem. Tymczasem delikatny, miękki Czuwaj nie doznał względów drugiej suki. Okrutna Maja nie chce Czuwaja!
Czy przeto, że jeszcze czas jej nie nadszedł, czy też, że mdły Hamlet nie podobał się potężnej, dzikiej wilczycy — niewiadomo.
Złośliwy Antek, jeden z parobków, zapewniał, że Boks obie suki wziął sobie za kochanki, a Czuwaja wszystko troje odrzuciło precz. Zdaje się jednak, że to była potwarz.
I tak znalazł się Czuwaj, jakby poza linją życia — i poprostu mówiąc, istnienie jego nie miało celu.
Co noc odtąd słyszeliśmy na podwórcu okropne hałasy: to Czuwaj, jak zakochany student, psie serenady wyprawiał pod oknami swej królewny, a ona szyderczo ujadała na niego. Poczem wszystko troje wpadali na niego, który się próżno szamotał: gryzły go, kąsały, wyrywały mu całe garści włosów i kęsy ciała.
Nazajutrz poraniony, posiekany, pokrwawiony, leżał osowiały, jak istota, która sobie powiedziała: