A mowa? Wiadomo, że małpy mają swój język — i słynny Amerykanin Griffith, który kilka lat przemieszkiwał wśród goryli, doskonale się z niemi porozumiewał w ich własnej mowie. Był to wielki błąd ze strony założycieli osady, że nie sprowadzili tu filologa, któryby nauczył się mowy szympansiej. Małpy z sobą rozmawiały dużo, wrzaskliwie, ze znaczną modulacją głosów: widać, że niejedno miały sobie do powiedzedzenia, ale nikt tego nie rozumiał.
Tarzan, kiedy był mały, zaprzyjaźnił się z młodszemi dziećmi doktorów: byli to chłopcy po 10 — 11 lat, którzy się od Tarzana uczyli małpich figlów; on zaś uczył się od nich figlów ludzkich. Prowadzili go ci chłopcy daleko, aż pod samo laboratorjum i salę operacyjną, tak, iż od dziecięctwa przywykł do tych widoków — i niesłychanie był ciekawy, co się dzieje za temi murami. Kiedy już nieco dorósł, mając lat trzy, cztery, sam chętnie puszczał się na wyprawy i z wysokości drzewa obserwował tajemnice tych laboratorjów. Spenetrował je doskonale — i zrozumiał przyczynę, dla której szympansy wracają do swych chat okaleczone i stare.
Raz chłopcy zabrali go z sobą do kinematografu. Dawano „Przygody Tarzana“. Szympans był zachwycony: podobało mu się bardzo małpie życie na swobodzie. Podobał mu się Tarzan — i gdybyśmy mogli przeniknąć myśl naszego bohatera, to zapewne formuła jej byłaby taka:
— Jeżeli Tarzan nauczył się tak żyć jak małpa, dlaczego ja nie miałbym nauczyć się żyć jak człowiek?
Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.