Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

t. zw. nadprzyrodzonych. Jednakże miałem oddawna pewien dar odgadywania — i kiedyśmy bawili się w „tłusto-chudo“, odrazu szedłem tam, gdzie dany przedmiot był ukryty. W wyższych klasach gimnazjalnych uprawialiśmy hipnotyzm, odgadywanie myśli, odczytywanie zamkniętych listów i t. d.
Odkryłem też, że istnieje pewien stan półhipnotyzmu: polega on na tem, że ja przyglądam się medjum i milczę, nakazując mu tylko, aby wyłożyło swe tajemnice. Medjum nie śpi, ale milczy, przyczem staje się jak otwarta księga, którą hipnotyzer z łatwością odczyta. Doszedłem w tej sztuce do niemałej wprawy. Później, innemi rzeczami zajęty, zarzuciłem te doświadczenia. Oczywiście nie było w tem nic nadprzyrodzonego: była to raczej pewna mało znana gałąź algebry psychicznej. Mówię o tem wszystkiem z powodu, że nagle teraz, pod wpływem sympatycznej atmosfery, jaką mnie owionęła dusza Ireny, na nowo przebudziła się we mnie umiejętność odczytywania medjów ludzkich. Wymagało to z mojej strony pewnego wysiłku, ale było raczej nieświadome, niż świadome. Myślę, że dawne, choć poniechane próby, skondensowały się we mnie w siłę o charakterze automatycznym. Pod wpływem głębokiego sentymentu, jaki wywołała we mnie Irena, dusza moja stała się czujną i przenikliwą. Był to jakby nowy zmysł, nowy instynkt.
Patrząc na kogokolwiek (o ile ktoś zwrócił czem bądź moją uwagę), mimowoli starałem się go zahipnotyzować — i natychmiast widziałem całą jego przeszłość; widziałem jego wszystkie dawno zamarłe gesta i czyny,