słyszałem jego słowa. Przenikałem do cna każdego człowieka — i rzecz godna uwagi — ponieważ sam pod wpływem Ireny byłem dobry, widziałem najczęściej rzeczy jasne, czyste, dobre — wogóle to, o czem się nie mówi.
O czem się nie mówi? Nie mówi się o ludziach, którzy nie popełnili nic złego; o kobietach, które nie zdradziły kochanka; o wypadkach, które nikomu nie wyrządziły krzywdy; o poświęceniach i ofiarach cichych i nie rozreklamowanych i t. d. Otóż to właśnie czytałem w nieznajomych medjach, którem napotykał w ogrodzie, czytelni, kawiarni, w tramwaju i t. d., gdyż objekt moich jasnowidzeń mógł się trafić wszędzie.
Przekonałem się, że na świecie jest wielu ludzi bardzo dobrych, ale łotry interesują nas więcej.
Zrozumienie tej tajemnicy znajdowało się w związku z obecnością Ireny.
Irena wyjechała. Ostatnie jej pocałunki pozostaną w mej pamięci na zawsze, jako najsłodsze wspomnienie mego życia.
Opowiem może kiedy historię mojej miłości i te wizje żywotów dobrych ludzi, które przeniknąłem dzięki Irenie.
Nigdy już się z nią potem nie spotkałem, gdyż odjechała do rodziny — gdzieś w okolice Świtezi — i tam surowe obowiązki porwały ją w swe kleszcze.
W miesiąc może po odjeździe Ireny, zatraciłem zdolność przenikania cudzych żywotów. Słabła we mnie ta umiejętność z dnia na dzień — aż znikła. Wi-
Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/183
Ta strona została uwierzytelniona.