Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/184

Ta strona została uwierzytelniona.

docznie, że ta właściwość zależy od wzruszenia, jakie we mnie budzi druga osoba, słowem pewna siła motoryczna, nadracjonalna.


Rozdział IV.
ZJAWISKO BAJECZNIE KOLOROWE.

Byłem smutny, jakby się coś oderwało od mojej duszy. Tylko wówczas, kiedy się znalazłem tam, gdzie niegdyś bywaliśmy razem, a zwłaszcza w swoim własnym pokoju — cień jej naraz się wyłaniał z nicości i rozmawialiśmy z sobą, i na nowo przeszłość zmartwychwstała we mnie.
Tem bardziej pogrążyłem się w pracy i zapomocą formuł matematycznych chciałem przepędzić smutki. Zacząłem też uprawiać sport pieszy. Składało się tak, że koło piątej wychodziłem z domu.
Od paru tygodni w chwili, kiedy wybierałem się na wycieczkę, codziennie ukazywała się w ulicy Bara na przeciwnym trotuarze — grupa pięciu kobiet.
Napełniały one całą ulicę pogrążoną w słońcu, nadzwyczajnym rozblaskiem kolorów, tak, że aż ćmiło oczy: bo i same były kolorowe, a każda inna — i suknie ich lśniły jaskrawo, pstrokato, tęczowo.
Dwie były kobiety starsze i trzy panny po lat piętnaście do siedemnastu. Starsze kroczyły ztyłu, młodsze na przedzie.