Zresztą zachowanie ich świadczyło, że należą do sfer kulturalnych i że nie są to bynajmniej istoty dzikie z dziewiczych lasów Afryki Środkowej. Książki, które panny zazwyczaj nosiły z sobą, można było uważać za dowód, że przyjazd ich do Paryża miał na celu wykształcenie. Między sobą mówiły zawsze po angielsku z akcentem amerykańskim.
Zaczęły mię interesować te kobiety, jako coś egzotycznego. Budziły we mnie marzenia jakichś dalekich, sennych wysp podzwrotnikowych, gdzie te różnobarwne kobiety po głębokiej dżungli krążą nagie, albo kołyszą się w hamakach — śród śpiewu i krzyku kolibrów i papug, śród brzęku złoto-zielonych żuków i olbrzymich kolorowych motyli, śród zapachu gąszczy tytuniowych.
Pod wpływem tego wielobarwnego zjawiska zacząłem marzyć o podróżach gdzieś w dalekich krajach egzotycznych. Nęciła mnie zwłaszcza Afryka, jako najmniej znana część świata. W Afryce zaś najbardziej nęciła mnie Abisynja, gdyż miałem to przekonanie, że kultura egipska wiele zawdzięcza Etjopom.
Ponieważ codziennie spotykałem się z niemi, znały mnie dobrze i mimowoli uśmiechały się do mnie. I ja również uśmiechałem się do nich i zacząłem się im kłaniać.
Wkońcu zapoznałem się z niemi przez bardzo banalny przypadek; jedna z pań upuściła torebkę, ja ją podniosłem i podałem. Stąd rozmowa. Przedstawiłem się i zacząłem im towarzyszyć.
Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/186
Ta strona została uwierzytelniona.